czwartek, 5 lipca 2012

Co można w nocy gdy śpią żurawie?

tak śpiewało kiedyś SDM o ile mnie pamięć nie myli. Otóż można wiele, zwłaszcza jeżeli wcześniej zalało się maliny, czereśnie, frytki i ostrego kurczaka dwoma filiżankami kawy! Pełnia księżyca nie ułatwia zaśnięcia, więc nie będę marnowała cennych nocnych godzin na gapienie się w sufit. Pomijając niefortunny repertuar jedzeniowy, to jednak popołudnie uznaję za udane, również pod względem filmowym. Nie zdążyliśmy na "Lęk wysokości" i nie chciało nam się jechać na "Łowców Głów". Trudno, czasami bywa nawet tak, że nie chce się iść do kina, zwłaszcza, że repertuar wakacyjny to mizeria! Chciało nam się za to zaglądnąć do Saturna i wynieść stamtąd 3 filmy :) "Holiday", "Strzały na Broadwayu" i "Noce Cabirii".

"Holiday" widziałam kilka lat temu i nie do końca, a że to co widziałam bardzo mi się podobało, to postanowiłam film nabyć! Uważam, że to bardzo udana i fajnie zagrana komedia! Zwłaszcza wątek z Kate Winslet, jej hollywoodzkimi znajomymi i historią kina amerykańskiego w tle zaważył na mojej sympatii do "Holiday". Nie sądzę, żeby w końcówce mogło być coś co przekreśli większą część filmu, którą jednak widziałam, więc polecam. 



"Strzały na Broadwayu" Woody'ego Allena. Nie widziałam, ale Kochani, to jest Allen! Co tu dużo mówić? Wczesny Allen nie może być zły!



"Noce Cabirii" Felliniego wałkowaliśmy na studiach. Opowiem jak zobaczę! 


zdjęcia: filmweb.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz