poniedziałek, 27 maja 2013

TAA DAAAMMMM

Za ten wpis - mobilizację właściwie - dziękuję Panu Wojtkowi Mannowi, bo tak gra, że żal iść spać! Tak więc bujam się w rytm granej przez niego muzyki i dzielę się pierwszą sceną w rankingu tych najlepszych ostatnio widzianych!

1. Kolejność przypadkowa :) "Poradnik pozytywnego myślenia" i scena kolacji.


Musicie sobie sprawdzić pod linkiem, bo nie mam cierpliwości, żeby wyszukać przez bloga dokładnie tego czego szukam. A czego szukam? Pat i Tiffany spotykają się na kolacji u znajomych (Pat) / siostry (Tiffany). Pani domu chce, żeby wszystko przebiegło zgodnie z jej scenariuszem eleganckiej kolacji. Aż tu nagle rozmowa pary głównych bohaterów schodzi na temat leków jakie zażywali/zażywają podczas trwania swojej terapii. Jak można się domyślić, jest to właśnie moment, w którym konwersacja przy stole nabiera rumieńców. Przezabawna i wyjątkowo szczera scena. No tak! Swobodna rozmowa na temat psychotropów nie jest czymś, co pasuje do przyjemnego spotkania znajomych! Nie jest? Jak dobrze, że 'świrów' jest więcej!

I z innej beczki. Jutro Rushdie w 'trójce'. Polecam, bo bardzo lubię jak ten Pan pisze! Będzie można wygrać nowe wydanie 'Szatańskich wersetów', a dostanie tej książki łatwe nie jest!

poniedziałek, 13 maja 2013

Zaległości...

trochę mi się nazbierało. Nie znaczy to, że niczego nie oglądałam. Wręcz przeciwnie, ale zabrakło czasu na spisanie tego wszystkiego. Albo oglądam, albo piszę! Więcej czasu poświęcam na czytanie, więc blog na tym cierpi! Ciekawe co na to książki?
Nie będę zdawała szczegółowej relacji z tego co zobaczyłam, ale jest kilka filmów wartych polecenia, więc jeżeli uznacie moje słowa za godne zaufania, to po prostu sięgnięcie do tych produkcji.

Na pierwszy ogień najprostszy "Poradnik pozytywnego myślenia". Taka komedia zmieszana z dramatem, co w efekcie daje nam film lekki pretendujący do bycia filmem 'ambitnym'. Jakoś tak. Zręczne to i naprawdę zabawne. Czy zasługiwało na nominację do Oscara? Czy Lawrence (podobno jestem jej zimnofalową wersją;) zasłużyła na Oscara? Wiecie jakie jest moje zdanie na temat tych nagród. Jeśli nie wiecie, to sprawdźcie kilka postów wcześniej. Najfajniejszy jest wniosek z filmu płynący: nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani! I ci 'pokręceni' bohaterowie powinni czuć się najbardziej zwyczajni. Są szczerzy, otwarci i mają w nosie co ludzie pomyślą. To mi się podoba. Poza tym wychodzę z założenia, że świr świra zrozumie, dlatego tak dobrze mi się to oglądało. Wpadłam na pomysł, żeby zrobić listę najfajniejszych scen filmowych wybranych spośród filmów widzianych w minionym roku i stale tę listę uzupełniać. Na pewno znajdzie się na niej fragment "Poradnika", ale o tym w innym poście.


Kolejny film, to "The Perks Of Being A Wallflower". Wybaczcie, ale film zapadł mi w głowę wyłącznie pod oryginalnym tytułem. Historia nastolatka, jego pierwszego roku w szkole średniej i zawartych w tym czasie znajomości. Bardzo to streszczam, ale dawno nie widziałam niczego co by mi się tak BARDZO podobało. To nie jest film 'o nastolatkach dla nastolatków! To słodko-gorzka historia o tym czymś ulotnym, co jeszcze pamiętam z czasów liceum, a co czasami przytrafia się w każdym wieku. Nie wyjaśnię Wam tego, albo to znajdziecie i poczujecie, albo nie! Fajnie zagrane, zwłaszcza Ezra Miller godny polecenia! Strach się bać co ten młody aktor będzie nam serwował z wiekiem!


A skoro o Millerze mowa, to godna polecenia jest jego rola w "Musimy porozmawiać o Kevinie"! Jestem wielką i bezkrytyczną fanką Tildy Swinton, więc film musiał mi się podobać. Ona jest niesamowita, przejmująca i ...piękna! Chwilami zastanawiałam się czy to dramat czy thriller, bo granica pomiędzy tymi dwoma gatunkami mocno się tutaj zaciera! W chwilach kiedy na ekranie pojawia się Ezra z pewnością mamy do czynienia z thrillerem! Absolutnie godne polecenia! Tyle,  że wszyscy już to pewnie widzieliście :)


I na koniec miażdżący, niepojęty i wymykający się jakiejkolwiek próbie opisu "Love Exposure"! Cztery godziny z japońskim kinem, którego jak twierdzę, nie jesteśmy w stanie zrozumieć do końca! Japończycy mnie przerażają. Ten film to mieszanka komedii romantycznej, dramatu, horroru, kina akcji i sztuk walki (czy termin wuxia pian jest zarezerwowany tylko dla kina chińskiego?). Absolutny chaos, z którego wyłania się rzecz najważniejsza: niewinna, wielka i prawdziwa miłość. Jeżeli jesteście wytrzymali to polecam. Zawsze można go obejrzeć na raty! Świetni młodzi aktorzy. Oglądałam z szeroko otwartymi oczami, nie wierząc w to co widzę :) A jednak chwilami bardzo wzruszający i łagodny.