poniedziałek, 17 grudnia 2012

Giulietta Masina ...

jest wspaniała! Na pewno kojarzycie te duże oczy małej istotki z "La Strady". Wczoraj zobaczyłam "Noce Cabirii" Felliniego. Jestem zachwycona Giuliettą. Potrafiła z siebie wykrzesać skrajne emocje i wszystko maluje się na jej twarzy. Jej Cabiria jest impulsywna, zadziorna, roześmiana, silna, samodzielna, smutna, samotna, przestraszona, delikatna i krucha! Przepięknie zagrane. Tak samo jak podczas oglądania filmów Almodovara, zastanawiałam się skąd Fellini brał takich aktorów? Jaki czas, tacy artyści? Pewnie tak. Kilkadziesiąt lat temu może nie zrobiliby na mnie wrażenia. Te twarze! Franca Marzi jako Wanda - przyjaciółka Cabirii. Przecież to chodząca Afrodyta. Kobieta, za którą i dzisiaj mężczyźni oglądaliby się na ulicy. Przepiękna twarz i ciało.

Cabiria (Maria) jest prostytutką mieszkającą na przedmieściach Rzymu. Jest właścicielką jednopokojowego domku, z czego czuje się wyjątkowo dumna. Akurat zostawił ją mężczyzna, którego prawdopodobnie kochała, a już na pewno lubiła na tyle, żeby go utrzymywać i zaopatrywać w jedwabne koszule. Akcja nie jest skomplikowana i możemy się domyślać, że mała bohaterka, uprawiająca najstarszy zawód świata, w głębi serca marzy o tym, żeby ktoś ją pokochał i dał to zwykłe, codzienne, proste życie. Pewnego dnia pojawia się mężczyzna, który o nic nie pyta, za to mówi ładnym językiem, że kocha. No i jak to bywa w takich przypadkach, Cabiria - nie od razu - ale jednak traci rozsądek.

Kupiłam ten film już jakiś czas temu. Wczoraj wyjęłam płytę z odtwarzacza i kiedy chowałam ją do pudełka przyglądnęłam się okładce. I co? Jak się już przyjrzałam, to okazało się, że blondynka na okładce, to nie Cabiria! Ktoś umieścił tam aktorkę, która w filmie pojawia się może na 2 minuty! L. stwierdził, że na okładce ląduje ta, która bardziej seksowna! Liczy się sprzedaż. A ja myślę, że najzwyczajniej w świecie osoba, która miała zająć się okładką umieściła na niej aktorkę, którą pomyliła z główną bohaterką, bo wyglądem odpowiadała bohaterce z opisu fabuły! Sama pamiętam jak podczas odbywania stażu w instytucji filmowej dostałam zadanie bojowe. Miałam zobaczyć "Pokój saren" Majewskiego, żeby sprawdzić czy kadr umieszczony na okładce i płycie ma się sensownie w stosunku do zawartości płyty. Innymi słowy: miałam sprawdzić czy to się kupy dupy trzyma! Podobno byłam jedyną osobą w tej instytucji, która obejrzała ten film w całości!
Biedna Cabiria! To trochę tak, jakby na okładce filmu "E.T." umieścić wyłącznie zdjęcie jednego z kolegów Elliotta!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz